
Kolejny tydzień minął a my jeszcze ogródkujemy, ale już w środę wyruszamy na pierwszą wycieczkę. Póki co nasze plany sięgają kierunku północnego choć jeszcze nie są skonkretyzowane. Ale ja zdecydowanie wolę takie nieplanowane wcześniej wycieczki, gdzie nam się będzie chciało i nas poniesie tam pojedziemy... A co do dzisiejszego spędzania czasu to postanowiliśmy pojechać do arktykarium. Bardzo fajna sprawa szczególnie dla dzieci ale my też się tam świetnie odnaleźliśmy. Niepozorne wejście nie zapowiada niczego rewelacyjnego ale to tylko pozory.
Zwiedzanie zaczynamy od sali gdzie są podstawowe informacje na temat pingwinów a także skuter śnieżny oraz pojazd na gąsienicach do jazdy po śniegu. Na środku stoi duży zbiornik z lodowatą wodą o temperaturze ok 2 stopni celcjusza oraz stoperem. Można podjąć wyzwanie i wytrzymać z zamoczoną ręką przez 30 sekund i poczuć się jak pingiwn, który musi wskoczyć do wody. Z naszej czwórki tylko Krysia wytrzymała pełne pół minuty i pewnie mogłaby dłużej gdybyśmy jej nie powiedzieli, że to już. No ale ona wychowywała się na Syberii więc pewnie w takiej wodzie się kąpała na co dzień :o)
W następnych salach było coraz więcej atrakcji. Można było nauczyć się jak narysować rekina, pograć w pingwinowe piłkarzyki, sprawdzić jaką siłę mają macki ośmiornicy czy posterować łodzią podwodną. Trochę śmiesznie wyglądaliśmy wśród dzieciaków ale w końcu my takich rzeczy nie mamy ...
Jedną z dwóch głównych atrakcji jest przejażdżka polarnym pojazdem na obserwację pingwinów. Pingwiny żyją w specjalnie przygotowanym dla nich pomieszczeniu ze stałą temperaturą oraz ciągłą produkcją śniegu. My mogliśmy je podziwiać z wnętrza wagonika, który jeździł na około w odległości kilkudziesięciu centymetrów.
Drugą atrakcją jest wielkie akwarium z m.in. rekinami, które ogląda się od spodu. Nie trzeba nawet chodzić, wystarczy stanąć na specjalnym ruchomym chodniku, który wozi nas dookoła i koncentrować się na obserwacji rybek. Świetna sprawa. Na końcu trasy są jeszcze mniejsze akwaria z przeróżnymi kolorowymi rybkami na które można godzinami patrzeć.
Po wyjściu z podwodnego świata podjechaliśmy jeszcze zobaczyć panoramę Auckland z Punktu Achillesa a także zajrzeliśmy do drugiej mariny. Coś pięknego. Tak, chce być obrzydliwie bogaty i pływać sobie na takim 40 metrowym jachcie od portu do portu popijając coś dobrego na pokładzie. Wcale by mi to nie przeszkadzało. Jak to się robi? Mam obiecane, że jeszcze przyjedziemy na spokojnie się podenerwować do portu o pooglądać tych wszystkich szczęśliwych ludzi :o)
Przy wjeździe do mariny jest jacht KZ1 (90 stóp długości), który brał udział w regatach America`s Cup w 1988 r ale niestety nie wygrał. Regaty w 1988 r były wyjątkowe ponieważ Nowa Zelandia konkurowała swoim potężnym jachtem z Amerykańskim katamaranem „Stars&Stripes”. Obie drużyny wykorzystywały luki w przepisach i grały nie do końca czysto. Po tych regatach poprawiono przepisy i stworzono jedną klasę jachtów, które mogą brać udział w regatach – International America`s Cup Class (IACC). Nowozelandczycy zdobyli upragniony Puchar Ameryki już w 1995 roku na jachcie Black Magic. Obronili go także w 2000 roku (także na jachcie Black Magic) ale już w 2003 roku żeglując na jachcie Team New Zealand musieli uznać wyższość syndykatu ze Szwajcarii. W 2007 r Nowa Zelandia próbowała odebrać puchar ale przegrała po zaciętej walce ze szwajcarami.
Ot taki skrót jednych z najważniejszych regat dla żeglarzy.
Ot taki skrót jednych z najważniejszych regat dla żeglarzy.
Uprzejmie proszę o informacje: jak NZ wytwarza energię elektryczną do tych ślicznych gniazdek, jak ją dostarcza, jakie są bezpieczniki w tablicy rozdzielczej w domu. Napięcie chyba 240V ale tylko zgaduję,no i jaka częstotliwość 50 czy 60 Hz
OdpowiedzUsuńłohohoho, ale wiedza! szacunek! za samo to dalabym Ci jakis jachcik :)
OdpowiedzUsuń